Witajcie kochane!
Znamy kilka rodzajów produktów, które w zbawienny sposób zatrzymują wypadanie, wzmacniają i przyspieszają porost włosów. W większości przypadków stosujemy wcierki, toniki, maski, odżywki i oleje, które działają od zewnątrz. Ale co z naszym "środkiem"?
Musimy pamiętać, że nie zawsze odpowiednio się odżywiamy, czy też po prostu naszemu organizmowi brakuje kilku niezbędnych substancji. W mojej przygodzie włosomaniaczej stosowałam już
CP, drożdże piwne w tabletkach,
piłam herbatki ze skrzypu i pokrzywy, a także dzielnie litrami poiłam się cudownym, przepysznym
siemieniem lnianym. Jednak ostatnio postawiłam na czyste witaminy w bardzo wzmożonej dawce.
Jakimi witaminami karmią się nasze włosy?
- Witamina A - czyli retinol, wpływa na prawidłowy metabolizm komórek rogowego nabłonka skóry; możemy ją znaleźć w jajach, marchwi, wątróbce, serach, pomidorach.
- Witamina B1 - tiamina, którą znajdziemy w piersiach kurzych.
- Witamina B2- ryboflawina, zawarta w jogurtach, mleku.
- Witamina B3 - niacyna, która dzielnie uczestniczy w produkcji czerwonych krwinek.
- Witamina B5 - znany nam kwas pantotenowy, który poprawia pigmentację włosów, zawarty w pieczarkach, czy brokułach.
- Witamina B6 - pirydoksyna, bierze udział w podziale komórek w mieszkach włosowych, której niedobór hamuje wzrost włosa - WAŻNE.
- Witamina B9 - znana jako kwas foliowy i odpowiada za wzrost.
- Witamina B12 - cyjanokobalamina, której niedobór powoduje nadmiar łojotoku.
- Witamina E - która chroni skórę przed wolnymi rodnikami, zawarta w m.in. migdałach.
- Witamina H - czyli biotyna, zapobiegająca siwieniu i łysieniu.
- Witamina C - odpowiadająca za kolagen.
- Witamina F - to natomiast zespół nienasyconych kwasów tłuszczowych potrzebnych każdej komórce ciała :)
A teraz produkt, który zmniejszył moje wypadanie o 2/3.