Pozdrowienia z wiecznie mokrej Zielonej Wyspy! :) Od soboty jestem już w Dublinie, pierwsze 2 dni były słoneczne, ale dziś zaczęło się to, co dla Irlandii jest zupełnie normalne. W Małopolsce z tego, co wiem, okropne upały, zazdroszczę ;< Opuściłam trochę bloga, ale już to nadrabiam!
Wiem, że mnóstwo z Was zapewne nieraz układało loki poprzez ślimaczki, jak u małych dziewczynek :D, a ja zrobiłam to po raz pierwszy i pędzę do Was z przedstawieniem efektów :D Prawie suche włosy związałam w 4 ślimaczki, oczywiście mam dwie lewe ręce, jeśli chodzi o stworzenie sobie fryzury, więc widać na zdjęciach, jak koślawe po nocy zostały. Następnie każdego po kolei rozwiązywałam i lekko roztrzepywałam. I tadam.. :) (Zwróćcie uwagę na moje super profesjonalne tło! :P)
Busz, jakich mało, ale nie taki jak zwykle po niezbyt dobrze działającej masce. Mnóstwo, mnóstwo objętości! Ale następnym razem muszę popracować nad związaniem końcówek, bo szaleją na wszystkie strony :)
Lubicie ślimaczki? Często je związujecie? Podoba Wam się efekt na moich włosach?