Moje włosy, to jest istne szaleństwo. Zobaczcie zresztą same.. W wieku 2 lat skręcone jak baranek. W wieku 10/11 niemalże proste. Dwa lata później - powrót. I teraz znowu bardziej się prostują, niż kręcą..
Wkrótce potem zaczął się okres rozgardiaszu. Raz chciałam grzywkę (mimo że kręciła się na wszystkie strony i wywijała, jakbym dostała właśnie piorunem w czuprynę..), raz zapuszczałam, potem znowu cięcie, powrót. I to było błędne koło, bo gdy tylko odrastała, od nowa chciałam ją skrócić. W dodatku na fotce poniżej możecie zobaczyć pseudo-cieniowanie, w ogóle szczerze mówiąc, kiedy znalazłam to zdjęcie i przyjrzałam mu się, to jedyne, co mi pozostało, to chwycić się za głowę...
I przełom... PROSTOWNICA. Tak, oczywiście każda z nas znalazła w niej przyjaciółkę. Ja także myślałam, że się zaprzyjaźnimy. Budowałam tę więź ładne 3 lata. Byłam zadowolona z efektów (wtedy!), które w rzeczywistości prezentowały się tak:
Przedstawiam także coś, czego kompletnie nie doceniłam - idealnie falujące włosy! Czemu wtedy ich nienawidziłam? Może z chęci posiadania długich niczym Roszpunka włosów. Z tej psychopatycznej obsesji również zaczęło się prostowanie. Kolor naturalny, ale powoli tracący na blasku i wszechobecna suchość.
I właśnie.. Co my tu mamy? Pierwsze farbowanie! Zamarzyłam sobie dolną partię włosów zafarbować na czarno. Od tego zaczęła się mania związana ze zmiana koloru włosów..
Pierwsza farba. Wyszła oczywiście za ciemna, w dodatku czarny spód włosów jeszcze bardziej przyciemniony.
Na święta 2010 postanowiłam coś zmienić. Skróciłam włosy do ramion i odświeżyłam kolor, tym razem jaśniejszy, nawet podchodził pod rudy (wcześniejszy dość szybko wyblakł).
Ultramistrzowski przesusz na lewej stronie włosów (lewa na zdjęciu):
Totalnie poniszczone, połowy nie ma, kolor całkiem wypłowiał, a co mi się w nich podobało zapytacie? A cóż innego, jak nie to, że długie były przecież.
Pierwsze zdjęcie, to ich stan po wysuszeniu suszarką, kiedy niczym ich nie osłaniałam, ani nie traktowałam ich należycie. Długość idealna, ale stan fatalny. Wakacje 2013:
OBECNIE:
Początek włosomaniactwa : 12.08.2013
26.09.2013 - I miesiąc
ja jestem zwolenniczką stopniowego obcinania 'suszu' ;)
OdpowiedzUsuńTo też dobry sposób, ale martwię się, że to będzie takie błędne koło.. Zapuszczę 4 cm, potem je podetnę, potem znowu i wreszcie - ani nie zapuszczę, ani nie skrócę..:P
UsuńCiężko ci coś doradzić. Może podetnij je tylko troszkę, a po studniówce ciachnij te 15 cm.
OdpowiedzUsuńIstnieje taki przesąd, że między studniówką, a maturą nienależy podcinać włosów:D Waham się..
UsuńTo tylko głupi przesąd. Ja obcięłam, a maturę zdałam całkiem nieźle :P
UsuńPodetnij! :) Do czasu studniówki włosy spokojnie odżyją a i tak masz długie! Myślę że 10 cm to dużo jak dla każdej dziewczyny, ale nie za wiele żebyś potem żałowała.
OdpowiedzUsuńWłasnie jestem po podcięciu i szczerze - wyglądam, jakbym nic z nimi nie zrobiła..:D
Usuńpiękna jesteś! :)
OdpowiedzUsuńa co do podcięcia to ciężko mi doradzić, bo w takich i w takich włosach Ci ładnie. Ja też mam problem obciąć czy nie (też ok 10-15cm) ale mama ciągle mi mówi, że będę żałować, w sumie ma rację, bo mam chyba najdłuższe włosy w całym swoim życiu :D
Ale jeśli potrzebujesz zmian, to zaszalej! ;)
I tak odrosną ;D A z dobrą wcierką to nawet w przyspieszonym tempie, a właśnie je podcięlam 7 cm i w dotyku cud-miód-malinka! :)
UsuńJa bym obcięła ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję za pomoc! :)
Usuńja bym obcieła po studniówce, a przesąd się nie sprawdza, bo po studniówce też obciełam i nic złego sie nie stało :D
OdpowiedzUsuńCiachnęłam ostatecznie 7cm :D
Usuńja bym zostawiła ślicznie wyglądasz w długich włosach
OdpowiedzUsuńzazdroszczę fal ile bym dała żeby mieć takie włoski i nie rozumiem dziewczyn co na siłę je prostują
I tak odrosną, za to o wiele zdrowsze! :) Tym się pocieszam :P
UsuńJa ostatnie zawsze wolę zawsze długie włosy :D
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Blog Award :) Więcej informacji u mnie. Zapraszam do zabawy :)
Kiedy tylko będę miała chwilę, będę uczestniczyć! :)
UsuńBardzo ładnie ci w długich, podetnij same końcówki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńChciałam napisać, że jeśli uważasz że jak skrócisz, będzie lepiej, to zrób to! :) ale widzę że ostatecznie kompromis i obcięte zostało 'trochę' ale nie 'dużo' :)
OdpowiedzUsuńOdrosną zdrowe i piękne! Choć i tak już są, bardzo mi się podobają. ;)
Są o niebo lepsze, muszę przyznać, że nie żałuję ani na chwilę! :)
UsuńJa bym na Twoim miejscu obcięła. Jesteś śliczna w długich i krótkich włosach. Włoski będą mięciutkie i gładkie po podcięciu:)
OdpowiedzUsuńP.S. Zazdroszczę urody i włosków *.*
Dziękuję ! :)
Usuńzdjecie numer 2... piekne czasy
OdpowiedzUsuńobcinaj :) mnie też jest żal, ale wolę krótsze i zdrowe, niż dłuższe i przesuszone.. wizyta u fryzjera zaklepana na jutro :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem masz piękne, długie włosy w których drzemie prawdziwy potencjał :)
OdpowiedzUsuńAle gęste masz te włosy :) Ciekawa jestem jak będą wyglądać po jeszcze dłuższym czasie świadomej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńŁadne te Twoje włoski :) I takie gęste!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, WingsOfEnvy Blog
:)
Przeglądając Twojego bloga natrafiłam na ten post. I muszę to napisać - jesteś śliczna :) Twoje włoski przeszły ładną metamorfozę i także bardzo mi się podobają. Pozdrawiam Cię :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńMasz bardzo ciekawą urodę :D I włosy z miesiąca na miesiąc coraz lepiej wyglądaja!
OdpowiedzUsuńPiękne masz włosy.
OdpowiedzUsuńTe włosy na zdjęciu z bańkami były cudne. Ile ja bym dała za takie fale :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne masz włosy! ;) Mi jakieś 3 lata temu zaczęły kręcić włosy (choć całe życie były proste), a teraz ze skrętu już nic nie pozostało... ile ja bym dała żeby wrócić do stanu z przed 3 lat, a nie wiem co zrobić :P
OdpowiedzUsuńpiękne włosy ! ja dopiero zaczynam swoją przygodę z włosomaniactwem :)
OdpowiedzUsuńTaaa... większość z nas kumplowała się z prostownicą ... i ja dzięki niej miałam przesusz i gumowate włosy :) teraz ratuję !
OdpowiedzUsuńA Ty masz przepiękne włosy :) Najładniejsze z marca i lipca 2014 !