poniedziałek, 21 grudnia 2015

Aktualizacja włosowa #21 | 6 miesięcy wcierania



Hej! Powrót do życia - prawdopodobnie. Kiedy zobaczyłam, że ostatni post napisałam w październiku, aż w sercu mnie zakuło. Problem w tym, że nie mam Internetu na co dzień, więc ciężko mi cokolwiek nastukać, ale proszę, wszystko się da jak się chce!

Dzisiaj kilka słów o moich ulubionych wcierkach i maskach na porost włosów. Przez ostatnie sześć miesięcy starałam się wcierać coś w skórę głowy. Udawało mi się to w miarę regularnie. Na moje szczęście zapominałam o wcieraniu gdzieś tak po 3, 4 tygodniach, a kiedy znowu sobie przypominałam, akurat głowa mogła trochę odetchnąć.

W ciągu tych kilku miesięcy używałam swoich dotychczasowych faworytów: maski drożdżowej BA, wcierki brytyjskiej TRESemme oraz naszego olejku łopianowego z czerwoną papryką GP.


Wcierka TRESemme była jak dotąd najlepszym sprzymierzeńcem w walce o długość. TUTAJ post o niej dokładny. Wcierka ta wśród moich faworytów jest zdecydowanie najlepsza jeśli chodzi o przyrost i opakowanie. Wspaniałe i długoterminowe rozwiązanie, jakim jest zamykany dozownik, pozwala nie tylko na precyzyjną aplikację, ale również daje nam perspektywę, aby po zużyciu przelać do niej inny preparat do wcierania.



~~*~~



Olejek łopianowy z czerwoną papryką Green Pharmacy okropnie śmierdzi. Jest dość trudny w aplikacji, ale jak już uporamy się z zapachem i nieprzyjemnymi odczuciami, przechodzimy do lepszej części. Olejek nie podrażnił mi skóry głowy, wręcz przeciwnie - znormalizował ją, dzięki czemu nie miałam potrzeby mycia włosów codziennie, a robiłam to co dwa dni. Generalnie największym jego atutem jest możliwość sprawdzenia pojemności, dzięki czemu można zaplanować częstotliwość i ilość nakładanego produktu, oraz to czy jesteśmy ekonomiczne ;P


~~*~~



Maska drożdżowa rosyjska jest nieco łatwiejsza do aplikacji ze względu na konsystencję w porównaniu do olejku GP. Tutaj trudniejsza jest możliwość rozplanowania działania. W TYM poście trochę więcej o niej i o jej "wzdychaniu". Dlaczego znalazła się wśród moich ulubieńców? ZAPACH. Zwłaszcza teraz w okresie świątecznych wypieków komponuje się niemalże idealnie.




Jednym z najlepszych sposobów na poparcie swych słów jest dokumentacja, tak więc prezentuję Wam różnicę w długości włosów z czerwca (fotografia lewa) i końca grudnia (fot. prawa).


No i w całości, na dzień dzisiejszy prezentują się tak:

piątek, 2 października 2015

Aktualizacja włosowa #20: Cztery miesiące zapuszczania.

Hej!

Wpadłam tylko na chwilkę pochwalić się Wam moim cudownym przyrostem! Zapuszczam odkąd podcięłam włosy w maju (lub kwietniu, nie pamietam dokładnej daty ;P).

Używałam:



Od kilku miesięcy myślałam też o dość dużej zmianie. Oczywiście nie mówię o blondzie, ale zakochałam się po uszy w ombre. U mnie wyszło tak:



Pozdrawiam! Do usłyszenia.

sobota, 1 sierpnia 2015

Walka o zdrową cerę - wygrana [uwaga, zdjęcia].

Hej!

Od dwunastego roku życia zmagałam się z problemem trądziku i przetłuszczającej skóry. Minęło już 8 lat, jak walczę z uciążliwymi zmianami. Do pewnego czasu wydawało mi się niemożliwym wyleczyć swoją twarz, jednak zmiana pewnych nawyków zaowocowała dobrymi (może nawet genialnymi jak na moje cierpienia) rezultatami, sprawdźcie same.

Rozpoznanie.
Moja cera od zawsze i już na zawsze pozostanie mieszaną. Świadczą o tym suche policzki i świecenie w strefie T. Dodatkowym problemem były wypryski w okolicach skroni, a kilka lat później dołączyły do tego policzki. Moja twarz nie błyszczy się bardzo, jednak widać przetłuszczanie w wyżej wymienionej strefie, co psuje wrażenia estetyczne.

Złe nawyki, błędy.
Pierwszym i najgorszym błędem, który powtarza się w wielu kategoriach, np. w walce o piękne włosy, jest brak podjęcia jakiegokolwiek działania. Myślenie "aaa, przejdzie mi" jest jak myślenie w przeziębieniu - albo stan się pogarsza, albo źle się czujesz przez dłuuuugi czas, po czym jakoś mija. Tak samo było z moją twarzą. Nie robiłam kompletnie nic, chociaż i tak to było lepsze, niż to, co po tym nastąpiło. Wzięłam sprawy w swoje ręce i kupiłam peeling, odpowiedni żel, spróbowałam poznać swoją cerę. Peelingi stosowałam znacznie częściej niż powinnam, gdyż myślałam, że w ten sposób pozbędę się świecenia. Wypryski gniotłam, a potem próbowałam zdzierać peelingiem. Tak czyniąc przysporzyłam sobie mnóstwo blizn.

Metodą prób...
Udało mi się wypróbować metodę olejowania, do czego używałam olejku migdałowego i olejku rycynowego. Później usłyszałam o oleju Tamanu i jego także wdrożyłam w kurację, jednak solo, wmasowywałam. Wybrałam się do dermatologa, który określił, iż jest to zwykły trądzik i przepisał mi dwa leki: Normaclin i Differin, o których zapewne słyszała większość z Was, jeśli borykacie się z tym samym problemem. Następnie wypróbowałam serię Ziaji Liście Manuka (pastę i krem mikrozłyszczający) a której dalej się trzymam. Dodatkowo staram się odpowiednio nawilżać twarz, domywać makijaż i nie gnieść wszystkiego, co tylko wyskoczy :)

Podsumowując swoją terapię, mogę pochwalić się Wam efektami, które dla mnie są świetne.

przed

po

Jeśli na Waszych blogach zamieściłyście kiedyś swoją historię odnośnie tego tematu, bardzo chętnie poczytam! :)

poniedziałek, 6 lipca 2015

Nauczka dla włosomaniaczek, czyli 4 włosowe błędy mojego życia!


Hej!
Dziś po raz pierwszy od bardzo dawna w ręce wzięłam swój laptop i przeglądnęłam folder, który wieśniacko nazwałam "FOTY", a w którym znajdują się podfoldery z każdego miesiąca moich włosomaniaczych starań. Przeglądając stare zdjęcie, czasem chwytam się za głowę, a czasem złączam swoje dłonie w uścisku aprobaty. Cóż, czasu nie cofnę, a najczęściej to przez głupie, jednorazowe błędy cierpię dość długo. Niektóre z tych błędów nawet sama sobie nie zafundowałam, więc to już nawet gruba przesada.

A w dzisiejszym poście 4 moje największe błędy, czego już na pewno nie zrobię!! I przestrzegam Was przed tym.

NR 1 -WIZYTA U FRYZJERA


"Dzień dobry, poproszę zj*banie całego mojego dotychczasowego włosomaniactwa". Tak chyba zabrzmiało to w głowie pewnej fryzjerki z Belfastu. Nie uważam o sobie, że mówię świetnie po angielsku, ale podstawowo wytłumaczyć kobiecinie, że ja poproszę ombre, tylko żeby nie ruszać odrostu i zrobić delikatne przejście z farbowanych w niefarbowane. Widocznie powiedziałam " I want shi* on my head". I tak oto powstało TO, o czym jest nawet osobna notka : TUTAJ.

NR 2 - farbowanie


Nie od dziś wiadomo, że farbowanie niszczy strukturę włosa, przyspiesza DRASTYCZNIE wypadanie włosów, "wygładza" tylko na chwilę, a największym problemem jest to, że jak już raz zaczniesz, to nie przestaniesz, bo wydaje Ci się, że kolor Twoich włosów jest mysi. Ja okropnie się pomyliłam, w ten sposób rozumując, a teraz, kiedy już w większości moje włosy są w moim naturalnym kolorze, uważam, że jest piękny, taki jaki zawsze chciałam mieć farbując.

NR 3 - zapuszczanie na siłę


Przed włosomaniactwem jakoś nie dbałam o to, czy rosną, czy nie rosną, żyły swoim życiem. Dlatego wyglądały tragicznie tak btw. I na co ta pogoń za długością, kiedy chodzi o jakość? Końcówka rozdwojona niczym gałąź, bo takie widuje często, ale podciąć nie można. Ja oczywiście nie miałam aż 5-cio krotnego rozdwojenia. Raczej maksymalnie na pół, mimo wszystko nawet kondycja włosów po rozjaśnianiu, wielokrotnym farbowaniu i cudowaniu, a ja nie poszłam po rozum do głowy. Najlepsze, co zrobiłam, to podcięłam włosy do ramion i już. Teraz niech sobie rosną, jak chcą, byle zdrowe.

NR 4 - obcinanie włosów nieostrymi nożyczkami.



"Super, umiem sama sobie podciąć włosy" - biere nożyczki i ciacham jak leci. To raczej nie był dobry pomysł, zwłaszcza, że dwa tygodnie po podcięciu włosy znowu go potrzebowały. Myślałam, że mam tak słabe włosy. To był błąd. Moje nożyczki ledwo cięły papier, jak miały pociąć włosa bez zmiażdżenia go? Na szczęście szybko odkryłam, w czym  tkwi problem. Może szybko, to jak na 2 lata złe określenie, ale dobre i to. Tutaj o końcówkach : KLIK. Przy okazji mozecie poczytać o tym, jak naostrzyć nożyczki w domu, bez specjalnych sprzętów: TUTAJ.

Wiem, że wiele z Was ma takie posty, proszę o zostawienie linku, jeśli jakiś przeoczyłam! :) Przepraszam za dłuuuuuuugie nieobecności - dwie prace i szkoła to jednak nie jest super luz. W miejsce szkoły nawet praca się wpieprzyła :D

wtorek, 23 czerwca 2015

Aktualizacja włosowa #19

Hej!
O matko, ostatni post dwa miesiące temu. Ale się zapuściłam. Myślę, że powolutku zacznie się tu coś pojawiać. Dzisiaj aktualizacja włosowa po dwóch miesiącach. W ostatnim poście pokazałam Wam, jak diametralnie zmieniłam długość swoich włosów. I jak to mówią, weź palec a urwie rękę, tak mi się podobały włosy po podcięciu, że na jednym nie poprzestałam. Kilka dni po napisaniu posta podcięłamwłosy na prosto o jeszcze jakieś kilka cm. Czyli z TEJ długości:



 Na taką:




Aktualna pielęgnacja:


1. Szampon oczyszczając - Barwa Ziołowa, Szampon Brzozowy.
2. Szampon delikatny - Facelle intim, Aloe Vera.
3. Olejowanie - Equilibra, olej jojoba.4. Maska po myciu -  L'Biotica, Biovax naturalne oleje.
5. Maska przed myciem - Kallos, silk.
6. Zabezpieczanie - Green Pharmacy, jedwab do włosów.
7. Akcesoria - szczotka Elite models.

W międzyczasie korzystałam również z odżywki Isana Professional Oil Care. Staram się testować po troszku kolejne produkty, czekam do wykończenia, więc kosmetyczny zakupoholizm mi nie grozi, ale idealnego zestawu jeszcze nie znalazłam.

Mam nadzieję, że wybaczycie dziurę w blogowaniu. Postaram się nadrobić zaległości na Waszych blogach, bo kompletnie nie miałam czasu nawet zalogować się na bloggera, a co dopiero przejrzeć dokładnie posty...

Pozdrawiam serdecznie,
Pino.

piątek, 24 kwietnia 2015

Zmiany, zmiany, zmiany! Czuć wiosnę... we włosach :)

Hej!
Jak tak patrzę na stronę główną bloga, to widzę, że bardzo dużo to tu u mnie się nie zmienia. Dopiero co była aktualizacja, a tutaj proszę, nowa aktualizacja - a właściwie, to część pierwsza. Druga pojawi się końcem miesiąca. Po prostu koniecznie chciałam się z Wami podzielić. wydaje mi się, nie aż taką nowością, bo jeśli mnie znacie, to wiecie, że podejmuję decyzje dość szybko i zmiany to u mnie podstawa, ale podcięłam włosy. Mniej wiecej tak jak w zeszłym roku - sporo.




Poszło jakieś 10 cm, ale kompletnie nie żałuję. Z resztą spójrzcie na te wdzięczne końcóweczki. Niby ciągle sianko, ale wysoporowatki znają ten ból, nie mniej jednak momentalnie zagęściły się i nie są aż tak wystrzępione. Jeszcze drugie tyle i pozbędę się prawie całkiem farby :) Przy okazji  po podcięciu uważam, że wyglądam lepiej, niż w dłuższych włosach, nieco poważniej.




Tutaj możecie zobaczyć moje refleksy (tak, tak, chodzi mi o ten jaśniejszy pasek pośrodku włosów) z poprzednich farbowań i rozjaśniań.





Staram się na tyle ile mogę nadrobić zagełości na Waszych blogach, mam nadzieję, że moja nieobecność nie sprawia, że uważacie, iż już do Was nie zaglądam. Po prostu brak czasu. Nie będę się z niego tłumaczyć, bo zapewne większość z Was sobie z nim radzi, ale ja nawet nie mam Internetu w domu :) I wybaczcie te odpryski na paznokciach, po pracy to norma! Musiałabym je malować codziennie.

Pozdrawiam!

czwartek, 26 marca 2015

Aktualizacja włosowa #18

Witajcie!
Druga aktualizacja w tym miesiącu? A no, tak wszyło, że nie będę w stanie dodać kolejnej początkiem kwietnia, więc zapraszam na Aktualizację Włosową nr 18!


niedziela, 22 marca 2015

Sposób na świetne fale bez użycia ciepła.

Witajcie!

Będąc ostatnio uczestniczką cyklu KarolajnBy "Jak dbasz o włosy?" dostałam sporą dawkę świetnych porad od dziewczyn. Teraz drugiego dnia wcieram we włosy olejek przed koczkiem, czasem na noc wiążę kucyka (bardzo luźnego), a przede wszystkim mój ulubiony sposób:




Gorąco go polecam, choć ja troszeczkę nie moge sobie poradzić i okropnie mylą mi się pasma, efekt wygląda jednak przyzwoicie:


Jak wiążecie włosy na noc?