wtorek, 14 października 2014

Mój pierwszy raz z Henną Lush Noir

Witajcie kochane!
Mam dość mało czasu na pisanie, jednak zauważyłam, że mam coraz więcej sobót wolnych, dlatego postanawiam ten dzień poświęcić włosom i tak oto przychodzę dziś do Was z wpisem na temat hennowania, do którego użyłam henny LUSH w odcieniu Noir.







Henna Lush jest w postaci masywnej tabliczki czekolady. Wiem, że w Polsce można zamówić kostki, w UK jednak trzeba kupić całą tabliczkę - została mi połowa w zapasie na kolejny raz. W całości pachnie cudownie, ale paskudnie brudzi niezabezpieczone powierzchnie i ręce. Możemy ją dostać w czterech odcieniach: Marron, Rouge, Brun i Noir. Ja wybrałam najciemniejszą - Noir. Tutaj tabliczka kosztowała mniej niż 9funtów. W Polsce z tego co wiem jedna kosteczka kosztuje ok 15zł - troszkę dużo, zważywszy, że ja musiałam zużyć połowę.

Przygotowanie:

  • Drewniana łyżka
  • Nie metalowa miseczka
  • Papier,  gazety, ogólnie zabezpieczenie terenu wokół
  • Garnek, szklanka
  • Herbata (która ma pogłębić kolor), wrząca woda
  • Cytryna (o której na śmierć zapomniałam!)

Jak to zrobiłam?

  1. Trzy kostki henny pokruszyłam.
  2. Wrzącą wodą zalałam garnek.
  3. Do garnka włożyłam miseczkę.
  4. Do podgrzanej i zamoczonej w kąpieli miseczki dodałam pokruszoną hennę.
  5. Łyżką próbowałam rozmieszać roztapiającą się hennę.
  6. W między czasie zaparzyłam herbatę i małymi ilościami wlewałam ją do mieszanki.
  7. Następnie dodałam trochę jeszcze gorącej wody.
  8. Wszystko roztapiało się dość długo, ale uzyskałam jednolitą konsystencję.

Muszę przyznać, że miałam problem z uzyskaniem dobrej konsystencji, porównując ze zdjęciami innych kobiet i ich mieszanek, moja wyglądała słabo, jednak nie miałam zbyt dużego problemu z nałożeniem, robiłam to rękami. Niestety - już podczas kilku godzin siedzenia zauważyłam, że z tyłu głowy niedostatecznie dobrze ją rozprowadziłam - minusy robienia tego samemu... A po wszystkim wyglądałam, jak to ujął mój chłopak, "jakbym wytarzała się w bagnie i mi zaschło" na głowie. Zapach jest największym minusem. O ile pięknie pachnie nie roztopiona, po zmianie stanu skupienia cuchnie! Niby w składzie mamy substancje zapachowe, które mają to zniwelować - nic to nie daje. Postanowiłam w swojej mieszance posiedzieć 8h. Jeśli chcecie, aby odcień wyszedł bardziej czerwony, rudawy, pokryjcie włosy folią kuchenną i ręcznikiem. Jak wiecie ja nienawidzę rudości na swoich włosach - mogę je oglądać u innych i się nimi zachwycać, są jednak moją udręką i nienawidzę ich - dlatego tylko włosy związałam.




Przede wszystkim henna rozwija się. Kolor na pasmach rozjaśnianych teraz jest jasnobrązowy, a nie prawie biały jak na początku. Najlepszy efekt chciałam uzyskać oczywiście na wierzchniej warstwie i zdjęcie wyżej ukazuje, że udało mi się wreszcie uzyskać chociaż zbliżony kolor :)
Z hennowania jestem zadowolona. Przy okazji włosy nieco odżyły, aczkolwiek już 4 dzień po farbowaniu, a zapach mam ciągle na włosach.

13 komentarzy:

  1. Kolor na wierzchniej warstwie jest cudowny, sama bym taki chciała! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. widać zmianę w kolorze,fajny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o jej! świetnie to wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Ci teraz włoski błyszczą! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiedziałam, że LUSH ma hennę, ale tutaj to rzeczywiście drogo wyjdzie. To już wolę khadi, bo prostsza w użyciu i tańsza, ale na mnie i tak średnio działa :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy kosmetyk :O pierwszy raz coś takiego widzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. A zauważyłaś efekt pogrubienia włsów czy coś w tym stylu? :) Zastanawiam się nad bezbarwnym hennowaniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z natury mam bardzo grube włosy i szczerze mówiąc nie zwróciłam na to uwagi, ale gdyby była jakaś znaczna różnica, to z pewnością rzuciłoby mi się w oczy. Na pewno dobrze im to zrobi! :)

      Usuń