Jak już wiecie dzięki wczorajszemu postowi, mam na głowie coś na wzór nieudanego eksperymentu. Swoją drogą dziękuję za słowa pocieszenia, bardzo ciężko mi było dodać taki post, ale spisałyście się nieziemsko, pocieszyłyście mnie. Zaplanowałam więc dwa rozwiązania tej sytuacji: henna w kolorze zbliżonym do mojego naturalnego oraz naturalnie przyciemniające płukanki, o których będzie mowa w dzisiejszym poście.
Niejednokrotnie słyszałam o płukankach, które mogą natychmiastowo lub stopniowo przyciemnić kolor włosów i nie dowierzałam. Niestety moja desperacja była/jest tak wielka, że postanowiłam spróbować. Wykonałam trzy płukanki: z mixu szałwii i pokrzywy, herbaty i kawy.
NUMER 1: Płukanka z kawy.
- 1 kopiastą łyżkę kawy parzonej zalałam wrzątkiem (250ml) i zostawiłam do ostygnięcia i do osadzenia się fusów na dnie.
- Fusy oddzieliłam od naparu.
- Polałam włosy po umyciu.
Zdjęcia wykonałam o podobnej porze. Gołym okiem widać różnicę w farbowanej części włosów, rozjaśniana część nabrała bardziej ciepłego odcienia, naturalki mają nieco pogłębiony kolor. W dodatku płukanka wygrywa z resztą pod względem zapachu - kawka mm... Z resztą przy okazji wygładziła włosy i stały się mniej niesforne i nie napuszone jak zwykle (czyli jak na lewym zdjęciu). Płukanka ładnie wygładziła, zmiękczyła i zkondycjonowała włosy.
NUMER 2: Płukanka z herbaty.
- 2 saszetki czarnej herbaty zalałam 250ml wrzątku.
- Odstawiłam na 2 godziny.
- Wywarem spłukałam włosy po myciu.
Niestety nie mam zdjęcia, a szkoda, bo nie mam zamiaru często jej wykonywać, a była najlepsza w przyciemnieniu. Jej zaletą jest bezsprzecznie przyciemnienie głównie rozjaśnianych pasm. Tutaj bardzo dobrze się spisała. Była jednak najgorsza pod względem rozczesania włosów, ich stanu po wyschnięciu i... wyrywaniu włosów. Mimo masy odzywki b/s nie byłam w stanie ich całkowicie rozczesać i wyrwałam mnóstwo. Nie będę z niej często korzystać mimo, że naprawdę efekt był widoczny.
NUMER 3: Płukanka z mixu szałwii i pokrzywy.
- Kupiłam w sklepie miks szałwii i pokrzywy w saszetkach.
- Zaparzyłam dwie i odstawiłam na 2 godziny.
- Spłukałam wywarem włosy po myciu.
Tutaj efektu "wow" nie było, jeśli chodzi o przyciemnienie i poprawienie kondycji włosów. Na zdjęciu kolor nieco się rożni, bo mam białą koszulkę, jednak na żywo nie widziałam prawie w ogóle różnicy. Jedyny plus tej płukanki, to sprawienie, że rozjaśniane pasma nabrały bardziej złotego koloru. Dodatkowo muszę wspomnieć, że właśnie dzisiaj jestem po tej samej płukance i wreszcie widzę efekt, o którym często mowa: rozprostowanie! Na zdjęciu tego nie widać, bo postanowiłam związać włosy na noc i mam odgniecenia od warkocza. Dziś jednak ich nie wiązałam i faktycznie są bardziej proste niż zwykle. Plusem jest rozczesywanie, da się to robić bez zrobienia sobie krzywdy :) W dodatku włosy są bardzo mięciutkie.
Najbardziej cieszy mnie jednak trwałość. Po w miarę regularnym używaniu płukanek mogę stwierdzić, że efekt trzyma się dłużej, niż do kolejnego mycia. A już w sobotę planuję pierwszą hennę! :) Trzymajcie za mnie kciuki.
Koncowki zwlaszcza wydają się być ciemniejsze. Z drugiej strony może to kwestia światła?: )
OdpowiedzUsuńzgadzam się ;)
UsuńMyślę, że na drugim zdjęciu to na pewno kwestia światła na zdjęciu, ciężko takie drobne rzeczy uchwycić dobrze, ale na żywo opisałam jak to było widać zarówno dla mnie jak i mojego chłopaka :p
UsuńAle Cię ta fryzjerka załatwiła, wciąż nie mogę w to uwierzyć. Trzymam kciuki za hennowanie!
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, aby nie zapeszyć :)
UsuńRobiłam płukankę kawową i po kilku użyciach włosy faktycznie przyciemniały :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będziesz zadowolona z efektu po hennie :)
OdpowiedzUsuńOby, oby... :*
UsuńMuszę wypróbować (realnie, bo zamiar mam od miesięcy) płukankę kawową i napisz na pewno o hennie, bo sama się nad nią zastanawiam :)
OdpowiedzUsuńTylko żeby wyszła.. Chociaż nie wiem, czy mogę wyglądać gorzej...
UsuńNie ma opcji, że nie wyjdzie, musisz mnie ostatecznie zachęcić:)!
UsuńFaktycznie widać różnice! :) Trzymamy kciuki za hennowanie! :*
OdpowiedzUsuńNie dziękuję, żeby nie zapeszyć :*!
Usuńrzeczywiście różnica widoczna, eh z tymi fryzjerami to jest los:D
OdpowiedzUsuńHenna? Czekam więc na pościk bo zawsze mnie wszystko związane z koloryzacją henną ciekawi ;P
OdpowiedzUsuńTylko żeby wyszła.. ;D Nawet jak nie wyjdzie, to dodam :D
UsuńRóżnica jest widoczna , oby tak dalej ;)) . Powodzenia :* .
OdpowiedzUsuńFryzjer troszeczkę zrobił Ci kuku, ale uważam, że i tak Twoje włosy są piękne. Trzymam kciuki za hennowanie. Niech wyjdzie jak najlepiej. Pozdrawiam Cię :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za hennę, mam nadzieję, że złapie wszystko dobrze :)
OdpowiedzUsuńWidać różnicę po płukance kawowej, no i bardzo ładnie wpłynęła na kondycję włosów, aż się zdziwiłam :)
mam pokrzywę w domu, więc dziś zaparzę! :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko się pozbędziesz tych "pasemek" ;)
OdpowiedzUsuńKto skrzywdził tak Twoje włoski :(
OdpowiedzUsuńTa druga wydaje się skuteczniejsza. Może pokombinuj jeszcze z kawą, orzechem i korą dębu.
koncowki duzo ciemniejsze :) a włoski mimo wszystko śliczne jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńChyba skuszę się na kawową płukankę.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak zareagują na nią moje włosy :)
Ja zawsze robiłam peeling kawowy skóry głowy i miałam po nim wrażenie, że włosy u nasady są ciemniejsze ;) więc płukanka pewnie też przyciemnia włosy, dobrze wiedzieć, trzeba teraz przetestować :)
OdpowiedzUsuńRóżnica widoczna ! :)
OdpowiedzUsuńpajapaulina.blogspot.co.uk
Jezu jakie Ty mas zPIEKNE ;O włosy!!! ODDAWAJ! :D
OdpowiedzUsuńPs. OBSERWUJĘ :*