Zdjęcie pierwsze musiałam rozjaśnić i przybliżyć nieco, żeby w miarę mieć jako takie porównanie. Na zdjęciu nr 1 bez żelu, po ugniataniu i samodzielnym wyschnięciu. Zdjęcie nr 2 przedstawia włosy po nałożeniu na suche włosy żelu, tylko by podkreślić skręt. Różnicy większej nie ma. Widocznie zwiększona objętość włosów, ale czy spowodowana żelem? Na środku głowy w obu zdjęciach mam najbardziej widocznego loczka, łatwo go zauważyć, bo to jeden z tych zbitych, mięsistych szczęściarzy, które czasem uda mi się uzyskać - na jego podstawie można zauważyć, że włosy trochę bardziej się zwinęły w kupę i sprężyły.
Nie wiem, czy będę go używała na dłuższą metę. Praktycznie mało widoczne rezultaty, a muszę przyznać, że i na mokre włosy próbowałam go nałożyć (podczas pierwszej próby), efekt mnie wówczas nie zadowolił, toteż mam porównanie. Jedyna rzecz, która faktycznie mnie zadowoliła, to wrażenie lekkości na głowie i tego, jakby moje włosy były jedną, wielką, latającą mgiełką loczków i fal - urocze uczucie, bo przeważnie mam bardzo ciężkie włoski. Bardzo miękkie w dotyku, przy moim stopniu zniszczenia prawie nieosiągalne, a tu jednak.
Będę używała raczej jako maskę, bo są na prawdę niesamowicie mięciutkie.
~*~
Oficjalnie mogę się pochwalić.. Zdałam prawko. Nareszcie. Nie wstydzę się powiedzieć również, że było to moje 6 podejście. Dlaczego nie boję się o tym mówić? Chcę udowodnić, że to na prawdę jest tylko i wyłącznie zasługą szczęścia. Już po pierwszym razie, kiedy przeczytałam w całości kodeks drogowy, powinnam była zdać teorię. A w ostateczności, nawet po dwukrotnym przeczytaniu ów zbioru praw kierowców, zdałam ją na 68 punktów (na styk) za 5 razem. Tego samego dnia miałam egzamin praktyczny, do którego podeszłam z wyjątkowym spokojem i co? Nie zdane, bo nie spojrzałam na rondzie na auta po swojej prawej - co jest zupełną bzdurą. Na szczęście dzisiaj się stresowałam, w związku z czym wszystko poszło na farcie. Trzymam kciuki za tych, którzy dopiero podchodzą lub zaliczają właśnie którąś z kolei próbę. Nic się nie przejmujcie, tutaj chodzi tylko o szczęście w testach i troszkę umiejętności na drodze.
Efekt jest całkiem niezły. Chyba muszę spróbować. Moje włosy są koszmarnie poniszczone. Może mogłabyś mi coś doradzić jak je naprawić? Sama już nad tym myślę 4 miesiące i wszystko co używałam do tej pory dało marne efekty.
OdpowiedzUsuńZ tego, co na Twoim blogu widzę, to zdjęć włosów nie dodajesz.. Było by mi łatwiej cokolwiek doradzić (jako że ekspertem nie jestem, ale chętnie podzielę się wskazówkami) gdybym miała jak zerknąć na Twoje włosy, dowiedzieć się coś o nich ;P
UsuńZdjęć nie dodaję, ponieważ naprawdę nie ma się czym pochwalic;-/ niestety. widziałam może jedynie kilka dziewczyn z gorszymi (tleniony blond, prawdopodobnie codziennie uzywają prostownicy). masz może e-maila? wtedy przesłałabym Ci zdjęcia i historię czemu są tak tragiczne i czego już próbowałam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i dziekuję za odpowiedz
Nigdy mi się nie chcę gotować siemienia ;/ ale efekt daje całkiem fajny :)
OdpowiedzUsuńGratuluję prawka, ja zdałam za 4, ale u mnie głównym problemem był stres wręcz nie do pokonania ;/
Jak ktoś ma już patent, jak się nim posługiwać, to oczywiście, wychodzi nieźle :D
UsuńJa za 5tym razem prowadziłam z zupełnym wyluzowaniem i nie zdałam, a dziś deczko się zdenerwowałam, więc zdałam, cóż za ironia losu..:D
u mnie żel lniany się sprawdza :) tyle że nie chce mi się go gotować ;p
OdpowiedzUsuńTrochę żmudna robota, a parę minutek za długo robi różnicę, niestety..:D
UsuńWłosy! <3 Jakie piękneeee!
OdpowiedzUsuńSiemię mogę pić, ale z żelem mam same złe wspomnienia, włącznie ze spalonym garnkiem xD
Pozdrawiam!
Hahaha, no niestety eksperymenty takie czasem źle się kończą :D
UsuńJa po trzeciej teorii się poddałam :) Ale jeszcze kiedyś spróbuję, najprawdopodobniej w wakacje, jak już mienią pytania na łatwiejsze :) W każdym razie gratulacje!
OdpowiedzUsuńA co do siemienia to na moje włosy niestety działa źle- powoduje uderzenie pioruna.
Gratuluję zdania prawka! Wyobrażam sobie jaki to stres (P. zdawał i stresowałam się jak cholera, a co dopiero on...). I zgadzam się z tym, że to kwestia szczęścia. Na teorii trzeba mieć szczęście do fajnych pytań, a na praktycznym do egzaminatora przede wszystkim i do trasy jaką sobie ubzdura.. ;) Gdzie zdawałaś tak wgl?
OdpowiedzUsuńA no i fajnie, że przynajmniej z maską z siemienia się polubiłaś :D
Kraków i to była najgorsza moja jazda w życiu, tak więc trafiłam na dobrego egzaminatora. Nareszcie jakiś ułamek szczęścia.. ;p
Usuńprzyznaję że jak dotąd siemię tylko piłam , walczę z wypadnie włosów ale nie pomogło, na paznokcie tak, stały się twardsze i już się nie łamią
OdpowiedzUsuńps. gratulacje zdania prawka :)
lubie maskę z siemienia, czasem robię taką :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za siemieniem lnianym, nie odpowiada mi. śliczne masz loki :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! :D
OdpowiedzUsuńMoje włosy kochają lniany żel w każdej formie. Nic nie trzyma ich lepiej niż właśnie ten żel.
OdpowiedzUsuńI gratuluję zdania prawka :)
To rozumiem, że jest Twój ulubiony stylizator? ;p
UsuńDziękuję! :)
TO SIĘ BĘDZIEMY WOZIĆ <3 GRATKI RAZ JESZCZE MISTRZU HEHEH
OdpowiedzUsuń